Czym jest decentralizacja i jaki jest z nią problem?
TL;DR
Decentralizacja oznacza zmniejszenie możliwości lub całkowite wykluczenie wpływów instytucji centralnej.
Taka definicja stawia jednak więcej pytań, niż daje odpowiedzi. Bitcoin jest zdecentralizowanym systemem finansowym Peer-to-Peer, jednak może być scentralizowany przez wielkie firmy, które przejmą władzę nad większością mocy obliczeniowej.
Kryptowaluty zdecentralizowane są w obrębie własnej sieci, jednak użytkownicy dobrowolnie przelewają środki na scentralizowane giełdy tym samym rezygnując z rzekomo największej zalety Web3.
Czy mamy problem z określeniem, czym jest decentralizacja?
O co chodzi z tym całym zamieszaniem wokół decentralizacji? I czy w ogóle jakieś zamieszanie ma miejsce?
Zdaję sobie sprawę, że ten temat mógł Cię nie dotknąć. Większość użytkowników przyjmuje decentralizację kryptowalut za rzecz oczywistą. Spór toczy się pomiędzy dość wąską grupą osób, które decentralizację postrzegają w kontekście całego pojęcia Web3.
Ta nieszczęsna decentralizacja stanowi niezwykle spory element. Co drugi artykuł definiuje ją w kilku słowach, nie poświęcając temu zagadnieniu należytej uwagi.
Nie będę Ci tłumaczył, o co chodzi z Web3. To już zrobiłem. Jeżeli temat Cię interesuje przejdź do artykułu Czym jest Web3? Tylko nie zapomnij tutaj wrócić!
Wytłumaczę Ci, dlaczego decentralizacja stała się solą w oku całej społeczności Web3. A tak jest! Pomimo tego, że mało kto jest tego świadomy.
Cały problem z decentralizację wynika z jednego wielkiego nieporozumienia. Na podstawowym poziomie, ludzie kłócą się o to, czy kryptowaluty są zdecentralizowane, czy nie. Tak naprawdę, nie wiedzą oni nawet, o co się spierają!
Dlatego w tym tekście przyjrzę się temu nieco bliżej. Zajrzę do słowników, sprawdzę zdanie największych tuzów społeczności Web3 oraz spróbuję rozszyfrować historię, w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie… Czy kryptowaluty są zdecentralizowane?
Nie trać wiary przyjacielu! Rozwiążemy tę zagadkę!
Szybki przegląd Internetu – definicja vs słownik
Mam dziwne wrażenie, że wielu zwolenników krypto uważa, że decentralizacja to słowo, które powstało na potrzebę Web3. Skąd u mnie takie wnioski?
Otóż kontekst, w jakim używane jest to słowo oraz znaczenie, które jest mu przypisywane, przeważnie nie jest zgodne ze słownikową definicją decentralizacji. Nikt o tym nie mówi.
Nie podkreśla się, że decentralizacja w Web3 jest jakoś inaczej rozumiana, niż ta słownikowa. Po prostu tak już jest i wszyscy wydają się to akceptować.
Postaram się uchwycić tę różnicę. I być może uda się wyciągnąć jakieś wnioski.
Nie mogę być gołosłowny. Skoro zasugerowałem, że decentralizacja w kontekście kryptowalut postrzegana jest inaczej, to muszę obronić swoje stanowisko.
Wyszukałem w Google hasło “decentralizacja kryptowaluty”. W tym miejscu chciałbym nadmienić, że Tobie mogą wyświetlać się zupełnie inne wyniki. Wpływa na to wiele czynników, jednak to tematyka poboczna. Tak tylko nadmieniam.
Przeczytałem pierwszy artykuł, który podpowiedział mi Google: Decentralizacja kryptowalut – co to takiego i jakie ma znaczenie dla walut krypto?
“Jedną z cech, za pomocą których opisywane są aktywa cyfrowe, jakimi są kryptowaluty, jest ich decentralizacja. Oznacza ona, że nie ma jednej, centralnej instytucji pośredniczącej w wymianie kryptowalut określonego rodzaju czy sprawującej kontrolę nad handlem nimi.”
Przeczytałem również tekst, który wyświetlił się na drugim miejscu w wyszukiwarce. Był to artykuł o zgrabnym tytule Decentralizacja kryptowalut.
“Jest to po prostu system, który jest zdolny do samodzielnego zarządzania, bez żadnej ingerencji czy wpływu władz, organizacji, rządów czy jego twórcy.”
To oczywiście dwa losowe przykłady. Kluczowe wydaje mi się jednak to, że większość definicji decentralizacji na stronach branżowych zakłada CAŁKOWITE pozbycie się wpływu organizacji centralnej.
Słownikowa definicja decentralizacji jest jednak nieco inna. Oto w jaki sposób decentralizację definiuje słownik języka polskiego PWN:
“Przeniesienie części uprawnień władzy centralnej na lokalne organy władzy.”
Dla równowagi dorzućmy jeszcze jedną definicję, tym razem wielkiego słownika języka polskiego:
“Proces zmierzający do przeniesienia odpowiedzialności i niektórych zadań z centralnych organów władzy na organa niższego stopnia.”
Widzisz już, do czego zmierzam?
Zanim Bitcoin stał się nowym złotem, decentralizacja oznaczała zmniejszenie uprawnień władzy centralnej. Obecnie w kontekście kryptowalut znacznie częściej mówi się o całkowitym oderwaniu od władzy centralnej.
I powyższe podsumowanie jest istotne. A zabawne jest to, że bliższa prawdy wciąż jest słownikowa definicja. Do tego jednak przejdziemy później.
Nie oznacza to jednak, że któraś z powyższych definicji jest zła. Absolutnie. Wszystkie są zgodne z prawdą. Kluczowy jest tutaj wyłącznie kontekst. I to nad tym chcę się poznęcać w tym artykule.
Czym zawinił Nakamoto?
Czy takie różnice w rozumieniu decentralizacji są czymś złym? Nie sądzę.
Chciałem jednak zwrócić Twoją uwagę na to, w jak specyficzny sposób postrzegamy decentralizację.
Najpierw chciałbym zastanowić się, dlaczego decentralizacja jest tak rozbieżnie rozumiana. Zaznaczam, że to, co za chwilę przeczytasz to wyłącznie moja interpretacja stanu rzeczy.
Za powstanie takiej rozbieżności obwiniam kult Bitcoina. A co za tym idzie, to wina Satoshiego.
Dlaczego? Już tłumaczę.
Otóż jak prawdopodobnie wiesz, Satoshi Nakamoto opisał swoje dzieło w dokumencie Bitcoin: A Peer-to-Peer Electronic Cash System. Jeżeli tego nie wiedziałeś, to świetnie się składa. Niedługo pojawi się artykuł poświęcony w całości powyższemu, więc bądź czujny.
Wracając, w tym stosunkowo niewielkim dokumencie Satoshi opisał system płatności, który pozwala uniezależnić się całkowicie od pośredników.
I to tutaj pojawia się koncepcja całkowitego oderwania się od instytucji nadzorujących. Satoshi opublikował swój tekst w 2009 roku. Bitcoin miał być wtedy jedynie systemem do wykonywania płatności.
Obecnie nie jest nawet bliski tego. Bitcoin stał się środkiem przechowywania wartości. Na czym polega różnica? Ludzie nie kupują BTC, żeby nim zapłacić za kawę. Ludzie kupują BTC, żeby za rok kupić Lamborghini.
Stanowisko takie sformułował Saifedean Ammous w książce Standard Bitcoina:
“[…] nowi użytkownicy widzą w Bitcoinie raczej środek przechowywania wartości, aniżeli środek wymiany […]”
W dużym skrócie, uważa tak, ponieważ przy obecnych kosztach transakcji oraz problemach ze skalowalnością, Bitcoin nie nadaje się do przeprowadzania codziennych transakcji. Ludzi kupują BTC ze w celach inwestycyjnych, a nie jako walutę użytkową.
Bitcoin jest całkowicie zdecentralizowanym systemem płatności. To w 100% prawda, żaden bank nie zablokuje Ci transakcji. Tak został zaprojektowany i sprawdza się świetnie.
Problem polega na tym, że obecna rzeczywistość nieco rozmija się prawdopodobnie z tym, co Nakamoto miał na myśli.
Użytkownicy, którzy chcą obracać BTC, nie prowadzą własnych węzłów, zamiast tego, zakładają konto na CEX-ach (centralnie zarządzanych giełdach kryptowalut).
I dochodzimy do samego sedna nieporozumienia! Bitcoin oraz inne kryptowaluty jako sieci Peer-to-Peer są zdecentralizowanymi systemami płatności.
Jednocześnie mogą być scentralizowane w innym kontekście. Jeżeli spojrzeć na sprawę szerzej, to co z tego, że sam system płatności jest zdecentralizowany, skoro użytkownicy się wyrzekają tego przywileju?
A to jeszcze nie koniec zamieszania. Bardzo dobry tekst na temat decentralizacji stworzył Vitalik Buterin. Problem jest taki, że wprowadził on kolejne podkategorie decentralizacji i uświadomił mi, że problem jest jeszcze bardziej wieloaspektowy.
Definicja Vitalika, czyli jak skomplikować coś, co już było skomplikowane
Jeżeli mowa o autorytetach w świecie Web3 to zdecydowanie Vitalik Buterin znajduje się wysoko w topce. W 2017 roku opublikował artykuł The Meaning of Decentralization.
Vitalik wprowadza podział na różne rodzaje decentralizacji. Wyróżnił on:
- Decentralizację architektoniczną
- Decentralizację polityczną
- Decentralizację logiczną
W jaki sposób należy to rozumieć?
Decentralizacja architektoniczna odnosi się do tego, z ilu węzłów/komputerów zbudowana jest sieć. Im więcej komputerów zostaje zaangażowane, tym większa decentralizacja architektoniczna.
Ściśle związane jest to z bezpieczeństwem sieci. Im bardziej rozbudowana architektura, tym bardziej odporna na ataki jest sieć.
Decentralizacja polityczna dotyczy tego, ile osób lub instytucji scentralizowanych ma władzę nad komputerami/węzłami. W rękach ilu osób leżą ważne decyzje? Czy istnieje ryzyko, że mogą one komunikować się ze sobą w celu manipulowania siecią?
W czasie wielkich hangarów wypełnionych koparkami to właśnie decentralizacja polityczna często jest kwestionowana.
Decentralizacja logiczna jest najtrudniejsza do zrozumienia. Mam jednak sposób na to, aby Ci ją wytłumaczyć. Może to głupie pytanie, ale grałeś kiedyś w jengę? Jeżeli tak, to świetnie! Jeżeli nie, to poniżej obrazek poglądowy.
Wyobraź sobie, że sieć to wieża z klocków jenga. Każdy klocek to węzeł. Ile klocków możesz zabrać, zanim konstrukcja runie? 10%, 20%, 50%? Im większe szkody jest w stanie przetrwać sieć, tym większy poziom decentralizacji logicznej.
Systemy zarządzane centralnie vs zdecentralizowane
Wiesz już co nieco o decentralizacji. Możemy przejść o krok dalej. W jaki sposób można rozpoznać systemy scentralizowane od tych, które określamy jako zdecentralizowane?
No cóż, jak już wiesz, z poprzedniej części tekstu jest wiele zmiennych.
Spróbuję znaleźć jednak cechy, które najlepiej oddają różnice w najbardziej pospolitym rozumieniu słowa decentralizacja. Takim, które przeważnie używane jest przez niedzielnych użytkowników kryptowalut.
Porównajmy na początku Bitcoina z Binance. Początkujący mogą nie rozumieć, że Binance, pomimo że jest giełdą kryptowalut, to jest scentralizowana.
CEO (dyrektorem generalnym) Binance jest Changpeng Zhao, czyli popularny CZ. A kto jest CEO Bitcoina? Nikt. Zdecentralizowany system jest pozbawiony dyrektora generalnego, który kierowałby siecią jak firmą.
Teraz możesz powiedzieć, ale jak to, a co z wcześniej przytaczanym Vitalikiem Buterinem? Jeżeli o tym pomyślałeś, to gratuluję, słuszna uwaga.
Przyjęło się, że projekty w Web3 mają założycieli, którzy oczywiście mają wielki wpływ na swoje dzieło, ale nie mają władzy całkowitej. Czy jednak nie mają na tyle dużej władzy, aby uznać ich za CEO?
Kwestia sporna. Są argumenty, które sprawiają, że projekty w Web3 są bardziej uniezależnione od swoich twórców. O co chodzi? To akurat bardzo proste.
Jedną z cech projektów w Web3 jest to, że są one w większości open-source. Każdy może spojrzeć do kodu, a nawet go skopiować. A w większości przypadków nie trzeba nawet kopiować.
Jeżeli twórcy będą prowadzili projekt niezgodnie z ideą społeczności, mogą doprowadzić do forka, czyli rozłamu łańcucha. W taki sposób powstało dla przykładu Ethereum Classic, które jest hard forkiem Ethereum.
O jakości sieci świadczą jej użytkownicy. Ich utrata oznacza przeważnie załamanie projektu. Brak walidatorów zmniejsza bezpieczeństwo sieci, a znaczny spadek popytu obniża wartość tokenów.
Wróćmy do Binance. Działanie giełdy podlega pod nadzór wielu instytucji w tym The Securities and Exchange Commission. Bitcoin sam w sobie nie podlega pod żadne instytucje. Nie ma ośrodka, który go kontroluje, który mógłby nałożyć karę na blockchain lub wymusić zwolnienie górników.
Jak widzisz, taki sposób postrzegania decentralizacji jest znacznie mniej szczegółowy od tego zaproponowanego przez Vitalika. Jest jednak dzięki temu znacznie bardziej przystępny dla przeciętnego użytkownika. A to też jest przecież istotne.
Architektura Web3, czyli gra pozorów
Z tą decentralizacją to ciekawa sprawa. Blockchain może być całkowicie zdecentralizowany, ale użytkownik i tak będzie zależny od wielkich firm, które mogą ograniczać jego działanie.
Jak to możliwe? Wynika to z architektury projektów Web3, która delikatnie mówiąc, różni się od tego, jak wygląda ona w Web2, czyli obecnym Internecie.
O architekturze Web3 powstanie osobny wpis. Tutaj chcę tylko zaznaczyć, że możesz używać zdecentralizowanej sieci, ale jeżeli nie prowadzisz własnego węzła, to znaczy, że wykorzystujesz cudzy. A to już uzależnia Cię od podmiotu zewnętrznego.
Ciekawy artykuł, który porusza tę kwestię, stworzył Moxie. Tych, którzy nie chcą czekać na moje opracowanie odsyłam do My first impressions of web3. A jeszcze dokładniej temat opisany jest w tekście The Architecture of a Web 3.0 application.
Obecnie najpopularniejsze firmy, które zajmują się synchronizacją Twoich działań z węzłami to Alchemy oraz Infura. To od nich zależy, czy możesz przy pomocy swojego MetaMaska przelać środki.
Po raz kolejny użytkownicy rezygnują z decentralizacji. Tym razem wątpię jednak, aby robili to świadomie. Nikt po prostu ich nie ma w interesie ich uświadomić.
Mit decentralizacji
I jakie wnioski możemy wyciągnąć?
Decentralizacja stała się głównym hasłem marketingowym Web3. To określenie jest zdecydowanie nadużywane. Twórcy prowadzą taką narrację, ponieważ wiedzą, że społeczność tego oczekuje. To się po prostu sprzedaje.
Decentralizacja stała się na tyle ważna, że poświęca się dużo zasobów, aby ją osiągnąć na najwyższym możliwym poziomie. Każdy stara się ochronić przed tą złą centralizacją.
A narracja o złych bankach i rządach, które żerują na dobrych i uczciwych obywatelach, pięknie porywa tłumy. Motyw walki z systemem od zawsze jest bliski naszym sercom.
Czy decentralizacja rzeczywiście jest taka istotna? I tak, i nie.
Całkowita decentralizacja jest niemożliwa. To utopijna wizja. Pozwolę sobie pójść krok dalej. Ludzie nie chcą całkowitej decentralizacji. A gdy będziemy się nią cieszyć, to poświęcimy ją w zamian za wygodę.
Tim O’Reilly w artykule Why it’s too early to get excited about Web3 zwraca uwagę na to, że w historii ludzkości mieliśmy już momenty, gdy byliśmy bliżej decentralizacji. Miało to miejsce np. podczas trwania Web1. Nie potrafiliśmy tego utrzymać.
A jak (podobno) mawiał Mark Twain:
“Historia się nie powtarza, lecz rymuje.”
Gdyby tak bardzo nam zależało na niezależności, wartość kryptowalut nie byłaby oceniana przez pryzmat handlu na CEX-ach.
Obecnie wartość projektów oceniana jest na podstawie tego, jak łatwo można spieniężyć tokeny na waluty fiat oraz ile na tym się zarabia. To nie jest pragnienie decentralizacji. To pragnienie zysku.
A co więcej! Najlepiej wyceniane projekty to te, które są nadzorowane przez instytucje zewnętrzne. Dlaczego? Ponieważ to zapewnia ludziom bezpieczeństwo.
Instytucje nadzorujące nie działają wyłącznie na naszą niekorzyść. Sprawiają, że coraz mniej oszustów zakłada projekty, a wielkie korporacje nie boją się inwestować w rozwój tej branży.
Oczywiście, nie każdy się z tym zgadza.
To teraz pora na najważniejsze pytanie. Czy kryptowaluty są zdecentralizowane?
Moje zdanie jest takie, że mogą być zdecentralizowane, o ile zadbasz o to, aby tak było. Jeżeli zależy Ci na decentralizacji, to jesteś w stanie zapewnić sobie jej dość wysoki poziom. Wybierając właściwe projekty oraz myśląc nad ruchami, możesz uniknąć niechcianego wzroku.
O 100% decentralizację jest bardzo ciężko. Tylko że mało kto tego oczekuje. Natomiast, jeżeli nie zależy Ci na decentralizacji, to łatwo możesz skorzystać z opcji centralnie zarządzanych podmiotów i zwiększyć swój komfort w Web3.
Wszystko zależy od Twojego podejścia i celu. I z tą myślą Cię zostawię.
Dziękuję za Twój czas.